Nowy w mieście OFFTOP

Eizo Suzuki

- ale jestem pewien, że miałeś ochotę... a jak nie - położył luźno dłoń na jego brzuchu i zaczął go drapać zaczepnie - to mogę się postarać, żebyś to zrobił.
Uniósł brew ku górze, patrząc na chłopaka, zastanawiał się, jak zareaguje na jednoznaczną propozycję i jego zachowanie?.

Kim Yonghim

Uśmiechnął się na prawdę paskudnie i zatrzymał dłoń drapiącą brzuch, patrząc mu prosto w oczy.
- Musiałbyś się na prawdę mocno postarać - powiedział niskim głosem.
Serce biło mu szybko. Och, zgódź się...

Eizo Suzuki

- lubię wyzwania - rzuca z wielkim uśmiechem
- na dodatek widzę, że nie będziesz chciał mi dać tej satysfakcji, co w jakiś szalony sposób napędza mnie do tego, by Cię do tego zmusić... jakkolwiek by to nie było - przewraca się w bok, sadowiąc się na Yonghimie. Z nieopuszczającym go uśmiechem, złapał go za nadgarstki lokując je nad jego głową i nachylił się nad jego twarzą
- więc?... masz jeszcze czas aby się wycofać.

Kim Yonghim

- Jakkolwiek... Czyli masz coś w zanadrzu... - Wyszczerzył zęby. - Zobaczymy czy będziesz musiał z tego korzystać.
Spróbował się przemieścić, wyginając ciało w różne strony. Eizo trzymał go mocno i to bez zbędnego wysiłku. To będzie kolejny ciekawy wieczór, pomyślał.

Eizo Suzuki

- zawsze trzeba mieć jakiegoś asa w rękawie - uśmiechnął się szeroko, zbliżając twarz ku niemu
- albo kilkanaście - dodał złączając ich usta w niewinnym, rozpoczynającym zabawę pocałunku. Eizo ocierał się zmysłowo o krocze Yonghima, cicho mrucząc przy pieszczeniu wnętrza ust bruneta. Po chwili pogłębił pocałunek, nadając mu bardziej namiętny tor. Chwycił jego nadgarstki w jedną rękę, drugą sunąc ją w dół jego boku i zatrzymał ją na jego biodrze, zaciskając lekko dłoń. Oderwał się od przyjemnych ust chłopaka, polizał je jeszcze po raz ostatni i wpił się w jego szyję, całując ją namiętnie, co jakiś czas przygryzając lekko skórę na niej.

Kim Yonghim

Delikatne pieszczoty rozpalały go na samą myśl o tym co zwiastują, ale leżał spokojnie, czasem tylko pozwalając biodrom unieść się i otrzeć o niego. Zamknął oczy, potęgując doznania płynące z dotyku. Mruknął z zadowoleniem, gdy Eizo zaczął całować jego szyję.

Eizo Suzuki

Powoli zniżał się, kierując na tors chłopaka. Rozluźnił uścisk na jego nadgarstkach, zaraz całkowicie zabierając ręce, które zajmowały się rozpinaniem jego spodni. Eizo w tym czasie uniósł zębami koszulkę kochanka. Zaczął językiem tworzyć ścieżkę do jego sutka, którego zaraz przyatakował językiem.

Kim Yonghim

Sapnął niecierpliwie. Uporał się z zamkiem i zsunął spodnie łapiąc za pośladki, które wyślizgnęły mu się z dłoni w momencie, w którym Eizo zajął się jego własną odzieżą. Przygryzł wargę lekko z jednej strony, przyglądając się jak bawi się jego sutkiem.
- Przystojny jesteś - stwierdził.
Sięgnął ręką do jego twarzy, zmuszając go do przerwania. Uniósł się, przyciągając go do namiętnego pocałunku.
Chciał wyzwania, więc je dostanie.
Zaangażował całą swoją silną wolę, żeby zdominować ten pocałunek.

Eizo Suzuki

Eizo nie dawał się tak łatwo podejść, czuł, że chłopak z całych sił chce go zdominować - jednak nie z nim takie numery. Eizo przez chwilę udawał, że to właśnie chłopak jest górą i w momencie dobrego układu, brunet zacisnął zęby na jego wardze, patrząc dominująco w jego oczy. Pchnął go znów na ziemię.
- spokojnie cukiereczku, mamy czas.

Kim Yonghim

W momencie, w którym Eizo go ugryzł i popchnął jego męskość drgnęła. Zacisnął wargi w cienką linię. Eizo czekał na jego reakcję. Jeśli liczył, że się zbuntuje znów czekało go zaskoczenie. Leżał spokojnie. Wbił w niego wyzywające spojrzenie, czekając na jego ruch.

Eizo Suzuki

- uroczo... - wyszeptał sięgając dłonią do jego pośladków, wbił mu środkowy palec do wnętrza i zaczął nim poruszać sprawnie. Nachylił się nad ustami Yonghima i zaczął je natarczywie całować, nie stroniąc od gryzienia ich.

Kim Yonghim

- Uhh... - Yonghim nie tłumił jęków wiedząc, że te go tylko bardziej nakręcą.
Wił się w seksownych ruchach, nie przerywając pocałunku. Wsparty na łokciach nie pozwalał sobie na dotknięcie go. Czekał na tę surowość, brutalność. Ten stosunkowo normalny wstęp podsycał tylko jego głód.